Moja dieta czyli stabilny związek na całe życie...
Re: Moja dieta czyli stabilny związek na całe życie...
Ja tam żadnego BMI w ogóle nie wyliczam. Chce się zmieścić w sukienkę, w którą wchodziłam za czasów pierwszej diety, czyli na jesieni 2016 Taki challenge.
- boryna
- Administrator
- Posty: 11989
- Rejestracja: 21 mar 2017, 7:53
- Lokalizacja: opolskie
Re: Moja dieta czyli stabilny związek na całe życie...
Jeśli chodzi o moje BMI to wagę mam dobrą, tylko za niska jestem . A tak serio, to od początku tego wątku staram się jeść trochę częściej, mniejsze porcje no i bardziej oszczędne kalorycznie. Nie widzę spektakularnych efektów, bo żeby były, musiałabym się ograniczać bardziej drastycznie (a czasem człowiek ma taką myśl, że "tyle zysku co w pysku" i chapnie kawałek czekolady ) ale na pewno jest to w miarę zdrowa dieta.
Re: Moja dieta czyli stabilny związek na całe życie...
Olu dostałam namiar na fajną restaurację wege w Katowicach- nazywa się Bujna :) No, ale pewnie znasz.
https://www.facebook.com/bujna.restobar/
https://www.facebook.com/bujna.restobar/
- Barabella
- Administrator
- Posty: 15384
- Rejestracja: 08 mar 2017, 13:36
- Lokalizacja: Łódź
Re: Moja dieta czyli stabilny związek na całe życie...
Poczytałam sobie i łezka w oku się zakręciła.... Nic na mnie nie działa. Waga trzycyfrowa ciągle trzyma. Częstsze, a mniejsze posiłki nic nie dały przez pół roku, więc wracam do dwóch dużych i środkowego owocowego. Energia spada. Humor też. Coraz ciężej się pracuje w ogrodzie. I nic nie daje to zdrowe jedzenie, więc wczoraj smalcyk zrobiłam. Nie jem pieczywa, ziemniaków, a i słodkości od święta..... BMI pokazuje skrajną otyłość. Też, jak Bożenka, jestem za niska.
- Maliola
- Zadomowiony
- Posty: 10306
- Rejestracja: 21 mar 2017, 6:53
Re: Moja dieta czyli stabilny związek na całe życie...
Basiu a jakby zainwestować w dietetyczkę? Taką z prawdziwego zdarzenia, która dokładnie Cię przepyta z Twoich preferencji żywieniowych, powie co robisz/jesz nie tak, pomierzy z wszystkich stron, ułoży jadłospis pod Ciebie, a przez kilka spotkań będzie wspierać i doradzać.
Moja koleżanka z trzycyfrową wagą tak zrobiła i efekt był niesamowity.
W takiej diecie oprócz tego co się je ji o jakiej porze ważne jest ile czego, więc na początku każdy produkt jest ważony, ale potem już sama wiesz ile czego.
Moja koleżanka z trzycyfrową wagą tak zrobiła i efekt był niesamowity.
W takiej diecie oprócz tego co się je ji o jakiej porze ważne jest ile czego, więc na początku każdy produkt jest ważony, ale potem już sama wiesz ile czego.
- survivor26
- Administrator
- Posty: 22122
- Rejestracja: 06 mar 2017, 9:20
- Lokalizacja: DLW
Re: Moja dieta czyli stabilny związek na całe życie...
Basiu ja się będę upierać że to kwestia zdrowotną jakaś, bo przy tym jak uważnie i zdrowo się odzywiasz to powinnaś już dawno rozmiar 34 nosić. poza tym widziałam Twoje zdjęcia z młodości, byłaś wręcz anorektycznie chuda... może właśnie z dobrym lekarzem trzeba przesledzic cale Twoje życie, ustalić kiedy i dlaczego zaczęło się tycie i spróbować usunąć tę przyczynę?
- Maliola
- Zadomowiony
- Posty: 10306
- Rejestracja: 21 mar 2017, 6:53
Re: Moja dieta czyli stabilny związek na całe życie...
Jeśli lekarz, to chyba endokrynolog najpierw przeważnie to hormony i tarczyca tak działają czasami leki brane na inne schorzenia.
- survivor26
- Administrator
- Posty: 22122
- Rejestracja: 06 mar 2017, 9:20
- Lokalizacja: DLW
Re: Moja dieta czyli stabilny związek na całe życie...
No leki też mogą sporo wpłynąć, moja siostra po pół roku brania antydepresantow przytyla 15 kg, z leków zrezygnować nie może, była na dwóch dietach, prawie nic już nie je A waga nie spada
- Barabella
- Administrator
- Posty: 15384
- Rejestracja: 08 mar 2017, 13:36
- Lokalizacja: Łódź
Re: Moja dieta czyli stabilny związek na całe życie...
Wyniki mam wręcz książkowe, może odrobinę podwyższony cholesterol, lecz tego zbijać nie będę. Nie wyszło mi na zdrowie leczenie statynami. Na szczęście mam mądrego kardiologa. Ja nie biorę żadnych leków, bo przeciwbólowe i przeciwzapalne, oraz betabloker, które biorę doraźnie, to zdarza się 1-2 w miesiącu.
Wykupywałam kilka razy dietetyczki internetowe, ale to co proponują nie ma się nijak do zdrowego jedzenia. Nigdy nie byłam u 'prawdziwej', ale spróbuję jak znajdę tę 'dobrą'....
Wykupywałam kilka razy dietetyczki internetowe, ale to co proponują nie ma się nijak do zdrowego jedzenia. Nigdy nie byłam u 'prawdziwej', ale spróbuję jak znajdę tę 'dobrą'....
- Barabella
- Administrator
- Posty: 15384
- Rejestracja: 08 mar 2017, 13:36
- Lokalizacja: Łódź
Re: Moja dieta czyli stabilny związek na całe życie...
W okresie antydepresantów, to ja 49kg ważyłam..... i potwór zrobił się ze mnie dopiero koło 50tki.
- survivor26
- Administrator
- Posty: 22122
- Rejestracja: 06 mar 2017, 9:20
- Lokalizacja: DLW
Re: Moja dieta czyli stabilny związek na całe życie...
A to by wskazywało na coś z hormonami kobiecym... no ale nie będziemy się bawić w doktora Google, najlepiej by było moim zdaniem gdybyś znalazła dobrego internista, który potrafi spojrzeć na pacjenta całościowo, a nie tylko w ramach swojej specjalizacji.
- MaGorzatka
- Zadomowiony
- Posty: 4908
- Rejestracja: 08 mar 2017, 16:33
- Lokalizacja: Pomorze Środkowe
Re: Moja dieta czyli stabilny związek na całe życie...
To może ja się tu obnażę z postem, który podjęłam, przy czym od razu dodam, że nie jest to żaden związek na całe życie, tylko do 17 marca.
Trzynasty dzień jestem na poście dr Ewy Dąbrowskiej, który w założeniu ma być 21 dniowy (tzn. ja sobie tak założyłam, bo ludzie robią ten post od tygodnia do 6 tygodni). Potem kolejne dni/tygodnie na wychodzenie z postu, które też odbywa się według określonych zasad.
Zmotywował mnie fakt, że cukrzyca położyła na mnie swoją łapę. Chcę porządnie oczyścić organizm i trochę chociaż schudnąć (BMI 29) i zobaczymy co ona (cukrzyca) na to powie. Jeśli to zlekceważy, to oddaję się w ręce mojego lekarza, który już tylko czeka z receptami, ale dał mi jeszcze miesiąc na te eksperymenty (oraz glukometr).
Do postu przystąpiłam w ataku paniki, już pościłam na tym co tam znalazłam w lodówce, a po paru godzinach dopiero robiłam zakupy na kolejne dni.
Zasady są dość brutalne: bez kawy i herbaty, bez pieczywa, strączkowych, makaronu, kasz, tłuszczów i ziemniaków. O słodyczach nie wspominam, może dlatego, że nie są one na co dzień elementem mojej diety.
Cukru nie można, soli trochę tak.
Jemy więc same warzywa (i to nie wszystkie), a z owoców są dozwolone jabłko, grejpfrut i cytryna.
Pijemy wodę z cytryną, herbatki ziołowe, soki z dozwolonych warzyw i owoców (najlepiej rozcieńczone wodą).
Jeśli ktoś to wytrzyma, to najkorzystniej jeść samą surowiznę. Ale można i gotowane/pieczone, więc ja jem jeden ciepły posiłek dziennie.
Co do smaku... o ile surówki i różne mieszanki dozwolonych produktów są wporzo, to z tych gotowanych prawie nic mi nie smakuje, a wydziwiałam już różne potrawy i kompozycje - uwierzcie mi.
Jeszcze zwykła zupa warzywna z gałązką lubczyku jest chyba najbardziej znośna.
Ale najbardziej dokuczliwe jest dla mnie ciągłe poczucie zimna. Resztę da się przeżyć, nie ma co narzekać.
Zapisałam się do wielotysięcznej fejsbukowej grupy wsparcia, która momentami przypomina sektę, ale ja na starość mam dużą cierpliwość do ludzi.
Trzynasty dzień jestem na poście dr Ewy Dąbrowskiej, który w założeniu ma być 21 dniowy (tzn. ja sobie tak założyłam, bo ludzie robią ten post od tygodnia do 6 tygodni). Potem kolejne dni/tygodnie na wychodzenie z postu, które też odbywa się według określonych zasad.
Zmotywował mnie fakt, że cukrzyca położyła na mnie swoją łapę. Chcę porządnie oczyścić organizm i trochę chociaż schudnąć (BMI 29) i zobaczymy co ona (cukrzyca) na to powie. Jeśli to zlekceważy, to oddaję się w ręce mojego lekarza, który już tylko czeka z receptami, ale dał mi jeszcze miesiąc na te eksperymenty (oraz glukometr).
Do postu przystąpiłam w ataku paniki, już pościłam na tym co tam znalazłam w lodówce, a po paru godzinach dopiero robiłam zakupy na kolejne dni.
Zasady są dość brutalne: bez kawy i herbaty, bez pieczywa, strączkowych, makaronu, kasz, tłuszczów i ziemniaków. O słodyczach nie wspominam, może dlatego, że nie są one na co dzień elementem mojej diety.
Cukru nie można, soli trochę tak.
Jemy więc same warzywa (i to nie wszystkie), a z owoców są dozwolone jabłko, grejpfrut i cytryna.
Pijemy wodę z cytryną, herbatki ziołowe, soki z dozwolonych warzyw i owoców (najlepiej rozcieńczone wodą).
Jeśli ktoś to wytrzyma, to najkorzystniej jeść samą surowiznę. Ale można i gotowane/pieczone, więc ja jem jeden ciepły posiłek dziennie.
Co do smaku... o ile surówki i różne mieszanki dozwolonych produktów są wporzo, to z tych gotowanych prawie nic mi nie smakuje, a wydziwiałam już różne potrawy i kompozycje - uwierzcie mi.
Jeszcze zwykła zupa warzywna z gałązką lubczyku jest chyba najbardziej znośna.
Ale najbardziej dokuczliwe jest dla mnie ciągłe poczucie zimna. Resztę da się przeżyć, nie ma co narzekać.
Zapisałam się do wielotysięcznej fejsbukowej grupy wsparcia, która momentami przypomina sektę, ale ja na starość mam dużą cierpliwość do ludzi.
Pozdrawiam - Małgosia (ogrodniczka od maja 2010)
Obrazki z Gospodarstwa (3)
Obrazki z Gospodarstwa (2)
Obrazki z Gospodarstwa (1)
W moim gospodarstwie (Oaza)
Obrazki z Gospodarstwa (3)
Obrazki z Gospodarstwa (2)
Obrazki z Gospodarstwa (1)
W moim gospodarstwie (Oaza)
- MaGorzatka
- Zadomowiony
- Posty: 4908
- Rejestracja: 08 mar 2017, 16:33
- Lokalizacja: Pomorze Środkowe
Re: Moja dieta czyli stabilny związek na całe życie...
Zuziu, jeszcze tydzień wytrzymię, skoro już w to wdepłam dość głęboko, chyba że będę się jakoś mega źle czuła, to będę wcześniej kończyć.zuzanna2418 pisze: ↑09 mar 2019, 11:11Małgoś ... rzuć w cholere ten niedoborowy i szkodliwy dla zdrowia jadłospis. Kości pozbawione wapnia, a mózg węglowodanów to naprawdę nic fajnego.
Pana Kudłatego poproś o masaż ciepłym olejkiem aromatycznym :)
A potem znów będę jadła to co lubię, bo tak naprawdę moja wcześniejsza dieta nie zawiera żadnych paskudztw. Trochę jednak przeorganizuję system żywienia, bo pewne rzeczy z tego postu zostaną ze mną (ale niektóre absolutnie nie).
Na pewno będzie w kuchni więcej warzyw, nie będę też żarła takich wielkich porcji (a ja potrafię!).
Mogłabym ograniczyć kawę, ale już to wcześniej zrobiłam i nie żłopię teraz po kilka dziennie, tylko najwyżej dwie. Z zielonej herbaty nie zamierzam rezygnować, bo ją uwielbiam i piję od 12 lat.
I nie wyobrażam sobie, żebym miała nie jeść ryb i mięsa, a od czasu do czasu śmierdzącego sera.
Ale dla mnie też wszelkie takie restrykcyjne formy żywienia to jest ator-hator i tfu-na-psa-urok
(z aromatycznych olejków posiadam z pestek winogron rzepakowy na zimno tłoczony)
Pozdrawiam - Małgosia (ogrodniczka od maja 2010)
Obrazki z Gospodarstwa (3)
Obrazki z Gospodarstwa (2)
Obrazki z Gospodarstwa (1)
W moim gospodarstwie (Oaza)
Obrazki z Gospodarstwa (3)
Obrazki z Gospodarstwa (2)
Obrazki z Gospodarstwa (1)
W moim gospodarstwie (Oaza)
Re: Moja dieta czyli stabilny związek na całe życie...
Małgoś no właśnie ja wiem, że Ty jesz rzeczy zdrowe i dobre dla organizma! dlatego tak się zdziwiłam, że poszłaś na cuś takiego :)
Ja jem mięso, ale odstawiłam wędliny z wyjątkiem takiego fajnego czegoś, co się nazywa schab biały bez wędzenia. Czasem kupuję ze 20 dkg w plasterkach. A do chleba to sobie piekę indyka z czosnkiem i jem na zimno.
Śmierdzącego sera też czasem skubnę Ale rzadko, bo jednak muszę pozbyć się tych nadprogramowych kilogramów.
Dziś na obiadek filet z łososia z surówą i kaszą gryczaną.
Ja jem mięso, ale odstawiłam wędliny z wyjątkiem takiego fajnego czegoś, co się nazywa schab biały bez wędzenia. Czasem kupuję ze 20 dkg w plasterkach. A do chleba to sobie piekę indyka z czosnkiem i jem na zimno.
Śmierdzącego sera też czasem skubnę Ale rzadko, bo jednak muszę pozbyć się tych nadprogramowych kilogramów.
Dziś na obiadek filet z łososia z surówą i kaszą gryczaną.
Re: Moja dieta czyli stabilny związek na całe życie...
Basiu jeśli trafisz do dobrej, to ona odeśle Cię najpierw do lekarza, bo skoro posiłki były niskokaloryczne i zbilansowane i nic, to coś musi działać nie tak w samym procesie metabolizmu. Po badaniach powinno być wiadomo o co chodzi i schudniesz! (Skoro Beti beatrix schudła, to każdy może )Barabella pisze: ↑09 mar 2019, 9:03Wyniki mam wręcz książkowe, może odrobinę podwyższony cholesterol, lecz tego zbijać nie będę. Nie wyszło mi na zdrowie leczenie statynami. Na szczęście mam mądrego kardiologa. Ja nie biorę żadnych leków, bo przeciwbólowe i przeciwzapalne, oraz betabloker, które biorę doraźnie, to zdarza się 1-2 w miesiącu.
Wykupywałam kilka razy dietetyczki internetowe, ale to co proponują nie ma się nijak do zdrowego jedzenia. Nigdy nie byłam u 'prawdziwej', ale spróbuję jak znajdę tę 'dobrą'....