Moja dieta czyli stabilny związek na całe życie...
- urazka
- Zadomowiony
- Posty: 6403
- Rejestracja: 21 mar 2017, 17:49
Re: Moja dieta czyli stabilny związek na całe życie...
Wandziu nie dość, że choróbsko Cię dopadło to jeszcze waga Ci się zepsuła. To niemożliwe, żeby przy chorobie krtani przytyć. A może zatrzymała Ci się woda w organizmie? Tym niemniej współczuję i choroby i irytacji z wiadomych powodów.
Pozdrawiam, Janina
-
- Zadomowiony
- Posty: 958
- Rejestracja: 22 mar 2017, 8:48
- Lokalizacja: Łódzkie
Re: Moja dieta czyli stabilny związek na całe życie...
Janinko może to i woda spowodowała wzrost wagi. Co prawda przy moim nadciśnieniu biorę odpowiednie leki na to aby woda się nie zatrzymywała w organiźmie. Ale jednak półtora tygodnia w pozycji horyzontalnej nie jest normalnym stanem. :spioch:
Ponieważ idzie ku lepszemu ze zdrowiem to i zbędne kilogramy szybko powinny zniknąć.
Pozdrawiam Wanda
Ponieważ idzie ku lepszemu ze zdrowiem to i zbędne kilogramy szybko powinny zniknąć.
Pozdrawiam Wanda
Zielona
Re: Moja dieta czyli stabilny związek na całe życie...
Ponieważ obsesyjnie wręcz szukam producentów muesli, które nie zawierają dodatku cukru i substancji słodzących, pokażę tu, jakie warianty uznałam za dobre i bardzo dobre.
Oczywiście w przedbiegach odpadają wszystkie płatki fit, które mają masę cukru, granole z tego samego powodu, już nie mówiąc o takich z dodatkiem czekolady.
Niektórzy robią muesli sami, ale ja nie mam głowy do tego.
Niestety nie ma już w Lidlu moich ulubionych Master Crumble. Zatem poszukiwania zamienników zaowocowały następującymi zakupami: Zacznę od tych. Jak widzicie wszystkie mają w nazwie BIO oraz znaczek zielonego liścia, co oznacza certyfikowaną produkcję ekologiczną. Dla ścisłości dodam, że ta torebka z Carrefour'a to płatki owsiane (W. myślał, że to muesli i pewnie mamy najdroższe płatki owsiane w Polsce)
Skład tych muesli Crownfielda nie jest idealny, bo jak widać jest tam sporo przetworzonych składników, dodatek cukru i innych substancji słodzących ( m.in. w płatkach kukurydzianych, których staram się unikać) oraz oleju palmowego. No, ale summa summarum nie jest źle, bo nie jest tego dużo. Natomiast polska etykieta na płatkach owsianych wymaga noszenia ze sobą lupy. Tu druga trójka
Już bez żadnych ekologicznych certyfikatów, ale moim zdaniem skład lepszy. No i opakowania prawie dwukrotnie większe. Płatki plus owoce i/lub orzechy. W Crownfieldzie niestety znów płatki kukurydziane i w jednym chipsy bananowe, ale mało. Natomiast te orkiszowe mają to co trzeba. Niestety znalazłam je tylko w ofercie sklepu internetowego frisco24.
Mieszam to towarzystwo ze sobą w dużym szczelnym pojemniku, zalewam porcję ciepłą wodą, a jak napęcznieją dodaję jogurt naturalny i to jest moje śniadanie w dzień powszedni przed wyjściem do pracy.
Węglowodany i białko plus nieco cukrów z suszonych owoców i tłuszczu z orzechów no i sporo błonnika, mikro- i makroelementów to zbilansowany, sycący posiłek na poranek
Oczywiście w przedbiegach odpadają wszystkie płatki fit, które mają masę cukru, granole z tego samego powodu, już nie mówiąc o takich z dodatkiem czekolady.
Niektórzy robią muesli sami, ale ja nie mam głowy do tego.
Niestety nie ma już w Lidlu moich ulubionych Master Crumble. Zatem poszukiwania zamienników zaowocowały następującymi zakupami: Zacznę od tych. Jak widzicie wszystkie mają w nazwie BIO oraz znaczek zielonego liścia, co oznacza certyfikowaną produkcję ekologiczną. Dla ścisłości dodam, że ta torebka z Carrefour'a to płatki owsiane (W. myślał, że to muesli i pewnie mamy najdroższe płatki owsiane w Polsce)
Skład tych muesli Crownfielda nie jest idealny, bo jak widać jest tam sporo przetworzonych składników, dodatek cukru i innych substancji słodzących ( m.in. w płatkach kukurydzianych, których staram się unikać) oraz oleju palmowego. No, ale summa summarum nie jest źle, bo nie jest tego dużo. Natomiast polska etykieta na płatkach owsianych wymaga noszenia ze sobą lupy. Tu druga trójka
Już bez żadnych ekologicznych certyfikatów, ale moim zdaniem skład lepszy. No i opakowania prawie dwukrotnie większe. Płatki plus owoce i/lub orzechy. W Crownfieldzie niestety znów płatki kukurydziane i w jednym chipsy bananowe, ale mało. Natomiast te orkiszowe mają to co trzeba. Niestety znalazłam je tylko w ofercie sklepu internetowego frisco24.
Mieszam to towarzystwo ze sobą w dużym szczelnym pojemniku, zalewam porcję ciepłą wodą, a jak napęcznieją dodaję jogurt naturalny i to jest moje śniadanie w dzień powszedni przed wyjściem do pracy.
Węglowodany i białko plus nieco cukrów z suszonych owoców i tłuszczu z orzechów no i sporo błonnika, mikro- i makroelementów to zbilansowany, sycący posiłek na poranek
Nie masz wymaganych uprawnień, aby zobaczyć pliki załączone do tego posta.
- Maliola
- Zadomowiony
- Posty: 10305
- Rejestracja: 21 mar 2017, 6:53
Re: Moja dieta czyli stabilny związek na całe życie...
Zuziu - dzięki za analizę!
Ja kupuje te z co pokazałaś orzechy i rodzynki, robię tak samo z wodą plus jogurt czasami pół banana.
Po takim śniadaniu długo jestem syta.
Ja kupuje te z co pokazałaś orzechy i rodzynki, robię tak samo z wodą plus jogurt czasami pół banana.
Po takim śniadaniu długo jestem syta.
- urazka
- Zadomowiony
- Posty: 6403
- Rejestracja: 21 mar 2017, 17:49
Re: Moja dieta czyli stabilny związek na całe życie...
Jakoś nie zazdroszczę Wam tych płatków. Tym niemniej życzę smacznego i ciągle niższej wagi.
Pozdrawiam, Janina
- survivor26
- Administrator
- Posty: 22120
- Rejestracja: 06 mar 2017, 9:20
- Lokalizacja: DLW
Re: Moja dieta czyli stabilny związek na całe życie...
Zuziu, profesjonalny research! Jedyne czego bym się czepila, to suszone owoce, zwłaszcza żurawina, bo czytałam, że podobno dodają do nich dużo cukru... czepiam się czysto teoretycznie jako grubas i miłośnik cukru
Re: Moja dieta czyli stabilny związek na całe życie...
Olu no właśnie, to chyba najlepszy sposób na śniadanie, po którym jeść mi się chce dopiero około 9.00, a jak mam pracowity poranek i nie myślę o jedzeniu, to nawet około 10.00
Poza tym jak widać, nie wszytko złoto co się świeci. Produkcja ekologiczna w tym przypadku wypada gorzej niż standardowa.
Janeczko zaczynam się przyzwyczajać do Twojego sceptycyzmu (pardon, odrębnego zdania) wyrażanego w odniesieniu do moich postów, niezależnie czego dotyczą Wagi nie mam, bo się popsuła
Pat do suszonych raczej nie. Choć żurawina z uwagi na swoją naturalną cierpkość rzeczywiście bywa dosładzana. Często też ma dodatek olejów roślinnych. Najgorzej jest, gdy jest dodatek owoców kandyzowanych, a i takie mieszanki widziałam. Taaa, grubas, bo uwierzę!
Poza tym jak widać, nie wszytko złoto co się świeci. Produkcja ekologiczna w tym przypadku wypada gorzej niż standardowa.
Janeczko zaczynam się przyzwyczajać do Twojego sceptycyzmu (pardon, odrębnego zdania) wyrażanego w odniesieniu do moich postów, niezależnie czego dotyczą Wagi nie mam, bo się popsuła
Pat do suszonych raczej nie. Choć żurawina z uwagi na swoją naturalną cierpkość rzeczywiście bywa dosładzana. Często też ma dodatek olejów roślinnych. Najgorzej jest, gdy jest dodatek owoców kandyzowanych, a i takie mieszanki widziałam. Taaa, grubas, bo uwierzę!
- Keetee
- Zadomowiony
- Posty: 3859
- Rejestracja: 21 mar 2017, 5:50
Re: Moja dieta czyli stabilny związek na całe życie...
Dziewczyny ja czesto na śniadanie robię sobie koktail owocowo-warzywny plus orzechy i płatki, chia też dorzucam, camu camu i goi. Wszystki bzykam w nutribulecie, wychylam i lecę do fabryki. Syte to śniadanko i najlepiej mi służy
- urazka
- Zadomowiony
- Posty: 6403
- Rejestracja: 21 mar 2017, 17:49
Re: Moja dieta czyli stabilny związek na całe życie...
Zuziu wybacz mi proszę, że sprowokowałam Cię do napisania tego, bardzo zresztą grzecznego, zdania. Nigdy nie chciałam sprawić Ci przykrości, okazać lekceważenia czy sceptycznie odnieść się do Twoich postów. Jeżeli tak odczytałaś moje wpisy to znaczy, że nie bardzo umiem wyrazić swoje myśli. Jest mi tym bardziej głupio, że po pierwsze jesteś jedną z moich ulubionych Kompostowiczek a po drugie podziwiam i Ciebie i wszystkie Dziewczyny, które na co dzień dbają o dobro swojego organizmu i pamiętają, że jestem tym co jem.zuzanna2418 pisze: ↑18 sty 2020, 18:23Janeczko zaczynam się przyzwyczajać do Twojego sceptycyzmu (pardon, odrębnego zdania) wyrażanego w odniesieniu do moich postów, niezależnie czego dotyczą Wagi nie mam, bo się popsuła
Pozdrawiam, Janina
- survivor26
- Administrator
- Posty: 22120
- Rejestracja: 06 mar 2017, 9:20
- Lokalizacja: DLW
Re: Moja dieta czyli stabilny związek na całe życie...
Zuziu, już możesz wierzyć Ja też tak trochę przekornie pisałam, ale... szukam przyczyn swojego kiepskiego samopoczucia, wyniki badań dobre, jeszcze specjaliści czekają , ale co by u nich nie wyszli, to przekwitanie czy serce aż takich objawów nie dają. No i pokojarzylam, że ostatnio ciuchy ciasniejsze, ramiona nie mieszczą się w bluzkach i weszłam na wagę. przytylam 5 kg w pol roku ważę 67 kg i proszę sie nie smiac, ze to pestka, bo przy moim wzroscie powinnam co najmniej 10 mniej. I te 10 nadmiaru właśnie odczuwam, więc niniejszym grzecznie wracam na proste tory zdrowego żywienia
Re: Moja dieta czyli stabilny związek na całe życie...
No to witaj w klubie. Test ciuchowy nie kłamie
Ale damy radę!
Ale damy radę!
- survivor26
- Administrator
- Posty: 22120
- Rejestracja: 06 mar 2017, 9:20
- Lokalizacja: DLW
Re: Moja dieta czyli stabilny związek na całe życie...
No damy, co zrobić, mam dość wiecznego zmęczenia, życia na pół gwizdka i takich tam Najtrudniej mi będzie ze zorganizowaniem sobie ruchu, bo choć to brzmi paradoksalnie, to mieszkając na wsi, nie mam gdzie chodzić. Po polach nie bardzo wobec zmian klimatycznych i wiecznego błota jak w "Chłopach" na przednówku, po wsi też nie od kiedy okoliczni mieszkańcy opacznie zinterpretowali dbanie o dobrostan zwierząt i psy łańcuchowe jakoś tak przypadkowo się z tych łańcuchów stadnie zrywają równo z chwilą wyjścia właścicieli do pracy Ale, podumawszy, wymyśliłam, że mogę chodzić po miasteczku gminnym Jest malutkie, otoczone wzgórzami i lasami ze ścieżkami turystycznymi, wymyśliłam, że po pierwsze będę chodzić na piechotę między szkołami dzieci, co daje na wstępie 2 km, a mogę też chodzić na około przez Szwajcarię Lwówecką - jak przestanę sapać po pierwszych 100 metrach, bo tam dość stromo jest
Dodatkowego bodźca dostarczyła mi moja średnia siostra, która po awarii kręgosłupa i sparaliżowaniu jednej nogi poruszała się już tylko o kulach, ale zaparła się, że nie zostanie kaleką do końca życia. Mieszka nad samym morzem i zaczęła tam spacerować - na początku dawała radę tylko powoli dojść na plażę i z powrotem 500 metrów, stopniowo poszerzała dystanse, cały czas uważając, żeby sobie bardziej pleców nie uszkodzić. Obecnie średnio 5 razy w tygodniu robi 10 km przez plażę i klify. Kondycję ma jak moje córki, schudła 20 kg, czucia w nodze nadal nie ma, ale nauczyła się tak chodzić, miesiąc temu wciągała mnie na stosunkowo niewielką górkę w okolicy i przypomniałyśmy sobie, że 5 lat temu, to ja ją prowadziłam pod rękę na nasze pola
Dodatkowego bodźca dostarczyła mi moja średnia siostra, która po awarii kręgosłupa i sparaliżowaniu jednej nogi poruszała się już tylko o kulach, ale zaparła się, że nie zostanie kaleką do końca życia. Mieszka nad samym morzem i zaczęła tam spacerować - na początku dawała radę tylko powoli dojść na plażę i z powrotem 500 metrów, stopniowo poszerzała dystanse, cały czas uważając, żeby sobie bardziej pleców nie uszkodzić. Obecnie średnio 5 razy w tygodniu robi 10 km przez plażę i klify. Kondycję ma jak moje córki, schudła 20 kg, czucia w nodze nadal nie ma, ale nauczyła się tak chodzić, miesiąc temu wciągała mnie na stosunkowo niewielką górkę w okolicy i przypomniałyśmy sobie, że 5 lat temu, to ja ją prowadziłam pod rękę na nasze pola
Re: Moja dieta czyli stabilny związek na całe życie...
O, no to super, dowód widomy, że ruch ma moc uzdrawiającą.
Spacery to bardzo dobry wariant. A jak jeszcze masz pod górkę, to świetna sprawa.
Spacery to bardzo dobry wariant. A jak jeszcze masz pod górkę, to świetna sprawa.
-
- Zadomowiony
- Posty: 958
- Rejestracja: 22 mar 2017, 8:48
- Lokalizacja: Łódzkie
Re: Moja dieta czyli stabilny związek na całe życie...
Ja nieodmiennie jestem w klubie. Zarówno w kwestii jedzenia jak i ruchu. Efekty drobniutkie niespektakularne bo o takie mi chodzi. Staram się codziennie iść na spacer lub kijki tak ok 5/6 kilometrów. Wiadomo, że nie zawsze jest czas (na emeryturze zwłaszcza) To wtedy staram się pojechać ok 30 do 40 minut rowerkiem stacjonarnym. Ten rowerek to najlepsza rehabilitacja na moje szwankujące kolana.
Wanda
Wanda
Zielona
Re: Moja dieta czyli stabilny związek na całe życie...
No to tak: we wtorek minie 4 tydzień, odkąd wróciłam do dobrą drogę i sporządniałam jadłospisowo
I efekt jest, czuję że obwody nieco spadły, jak wspomniałam, test ciuchowy nie kłamie.
Ja mam zwykle problem z kończynami górnymi, które z trudem zaczynają wchodzić w co węższe rękawy, przy czym na kadłubie jeszcze się dopinam. Teraz już noszę dwie bluzki, które wisiały w szafie ładnych kilkanaście miesięcy. Nie są jeszcze tak wygodne w przedramionach jak powinny, ale mam nadzieję, że to kwestia czasu i konsekwencji.
Z produktów zakazanych zeżarłam w tym czasie 2 malutkie kawałki sękacza, ale takie na dwa gryzy, oraz podobne ilości piernika w czekoladzie. Wczoraj wciągnęłam cukierka w pracy, ale potem żałowałam, bo jakoś mi nie smakował.
Biegam z psami 4 razy w tygodniu (w weekend dłużej, w dni powszednie około 45-60 min)
Śniadanie: muesli z maślanką mrągowską lub garwolińską naturalną. Kawa z mlekiem, sok z grapefruita wyciskany zmieszany z wodą.
Dziś do pracy zabrałam: 1,5L wody, duże jabłko, sałatkę z kaszy pęczak, kapusty pekińskiej, ogórka kiszonego, czerwonej fasoli z puszki, papryki czerwonej, natki i sardynek z puszki (w oleju, więc już niczym sałatki nie polewałam) oraz butelkę soku pomidorowego.
W domu mam jeszcze płat karpia na parze, muszę wymyślić z czym go zjem.
dziękuję za uwagę
I efekt jest, czuję że obwody nieco spadły, jak wspomniałam, test ciuchowy nie kłamie.
Ja mam zwykle problem z kończynami górnymi, które z trudem zaczynają wchodzić w co węższe rękawy, przy czym na kadłubie jeszcze się dopinam. Teraz już noszę dwie bluzki, które wisiały w szafie ładnych kilkanaście miesięcy. Nie są jeszcze tak wygodne w przedramionach jak powinny, ale mam nadzieję, że to kwestia czasu i konsekwencji.
Z produktów zakazanych zeżarłam w tym czasie 2 malutkie kawałki sękacza, ale takie na dwa gryzy, oraz podobne ilości piernika w czekoladzie. Wczoraj wciągnęłam cukierka w pracy, ale potem żałowałam, bo jakoś mi nie smakował.
Biegam z psami 4 razy w tygodniu (w weekend dłużej, w dni powszednie około 45-60 min)
Śniadanie: muesli z maślanką mrągowską lub garwolińską naturalną. Kawa z mlekiem, sok z grapefruita wyciskany zmieszany z wodą.
Dziś do pracy zabrałam: 1,5L wody, duże jabłko, sałatkę z kaszy pęczak, kapusty pekińskiej, ogórka kiszonego, czerwonej fasoli z puszki, papryki czerwonej, natki i sardynek z puszki (w oleju, więc już niczym sałatki nie polewałam) oraz butelkę soku pomidorowego.
W domu mam jeszcze płat karpia na parze, muszę wymyślić z czym go zjem.
dziękuję za uwagę