Ogród Botaniczny w Łodzi
- Lusia
- Zadomowiony
- Posty: 2230
- Rejestracja: 21 mar 2017, 7:49
- MaGorzatka
- Zadomowiony
- Posty: 4908
- Rejestracja: 08 mar 2017, 16:33
- Lokalizacja: Pomorze Środkowe
Re: Ogród Botaniczny w Łodzi
Ale, piękny ten ogród i wszyscy Wy, a szczególnie, że Zuzia w sukienusi!
Pozdrawiam - Małgosia (ogrodniczka od maja 2010)
Obrazki z Gospodarstwa (3)
Obrazki z Gospodarstwa (2)
Obrazki z Gospodarstwa (1)
W moim gospodarstwie (Oaza)
Obrazki z Gospodarstwa (3)
Obrazki z Gospodarstwa (2)
Obrazki z Gospodarstwa (1)
W moim gospodarstwie (Oaza)
- olusia
- Stały Bywalec
- Posty: 133
- Rejestracja: 17 cze 2021, 8:12
- Daria_Eliza
- Zadomowiony
- Posty: 1757
- Rejestracja: 21 wrz 2017, 12:55
- Lokalizacja: Małopolska, ale sercem w Lubelskim
Re: Ogród Botaniczny w Łodzi
W czasie długiego weekendu czerwcowego mieliśmy okazję odwiedzić łódzki Ogród Botaniczny.
Basia już kiedyś pisała, że teren jest ogromny. Mniej więcej tak duży, jak obecne powiększone Wojsławice, nawet o parę hektarów większy (blisko 68 ha). Jak ktoś planuje dłuższy spacer, to rozsądnie jest wziąć mapkę przy kasie, żeby potem nie błądzić. W trakcie naszej całodniowej wędrówki minęliśmy kilka par, które żałowały, że tego nie zrobiły.
Wejścia do ogrodu są dwa. My weszliśmy od północy, od ul. Krzemienieckiej. Za bramą ciągnie się wielka promenada, po prawej stronie widać olbrzymią przestrzeń parkową, a po lewej są rabaty bylinowe na tle strzyżonych żywopłotów.
Ja starałam się jak najszybciej zejść z patelni, więc skręciliśmy do bardziej ocienionego ogrodu japońskiego.
Z ogrodu japońskiego cienistymi ścieżkami przemieszczaliśmy się w stronę alpinarium. Aż tu w pewnym zaułku taki widok...
W alpinarium M. był zafascynowany ilością i wielkością bloków skalnych, które lata temu zostały tu zwiezione, ułożone, a potem trzeba było obsypać je ziemią i obsadzić roślinami. Niestety zdjęcia nie oddają tego ogromu i najlepiej zobaczyć to na własne oczy. Dodam dla porównania, że krakowskie alpinaria są malutkie w porównaniu z łódzkimi.
Schodami w górę...
... schodami w dół.
Basia już kiedyś pisała, że teren jest ogromny. Mniej więcej tak duży, jak obecne powiększone Wojsławice, nawet o parę hektarów większy (blisko 68 ha). Jak ktoś planuje dłuższy spacer, to rozsądnie jest wziąć mapkę przy kasie, żeby potem nie błądzić. W trakcie naszej całodniowej wędrówki minęliśmy kilka par, które żałowały, że tego nie zrobiły.
Wejścia do ogrodu są dwa. My weszliśmy od północy, od ul. Krzemienieckiej. Za bramą ciągnie się wielka promenada, po prawej stronie widać olbrzymią przestrzeń parkową, a po lewej są rabaty bylinowe na tle strzyżonych żywopłotów.
Ja starałam się jak najszybciej zejść z patelni, więc skręciliśmy do bardziej ocienionego ogrodu japońskiego.
Z ogrodu japońskiego cienistymi ścieżkami przemieszczaliśmy się w stronę alpinarium. Aż tu w pewnym zaułku taki widok...
W alpinarium M. był zafascynowany ilością i wielkością bloków skalnych, które lata temu zostały tu zwiezione, ułożone, a potem trzeba było obsypać je ziemią i obsadzić roślinami. Niestety zdjęcia nie oddają tego ogromu i najlepiej zobaczyć to na własne oczy. Dodam dla porównania, że krakowskie alpinaria są malutkie w porównaniu z łódzkimi.
Schodami w górę...
... schodami w dół.
- Daria_Eliza
- Zadomowiony
- Posty: 1757
- Rejestracja: 21 wrz 2017, 12:55
- Lokalizacja: Małopolska, ale sercem w Lubelskim
Re: Ogród Botaniczny w Łodzi
Z alpinarium przeszliśmy malowniczą cienistą ścieżką w stronę mini skansenu, w którym pięknie zrekonstruowano zagrodę, przeniesioną ze wsi Ldzań. Jak tam weszłam, to już nie chciałam wyjść. Było tak idealnie sielsko: przytulna chałupa tonąca w zieleni, prosty i piękny wiejski ogródek.
Wejście do przedogródka.
Z domu wychodzi się na dziedziniec ze studnią.
A za domem jest wielki, wypasiony warzywnik/ogród roślin użytkowych.
C.d.n.
Wejście do przedogródka.
Z domu wychodzi się na dziedziniec ze studnią.
A za domem jest wielki, wypasiony warzywnik/ogród roślin użytkowych.
C.d.n.
- urazka
- Zadomowiony
- Posty: 6403
- Rejestracja: 21 mar 2017, 17:49
Re: Ogród Botaniczny w Łodzi
Dario ja również poddałam się urokowi alpinarium. Olbrzymie głazy, obfita roślinność, dość łatwe ścieżki i trochę cienia. Śliczny jest też skansen. Podczas mojej wizyty prawdopodobnie go nie było bo uwielbiam skanseny i pewnie bym go nie przegapiła. Lubie sobie wyobrażać życie codzienne ludzi, którzy mieszkali w skansenowych domach.
Dziękuję Ci za piękną wycieczkę!
Basiu nie do wiary, że przegapiłam Twoją opowieść sprzed lat. Za to podziękuję Ci teraz za te piękne zdjęcia i opisy. Miło było też zobaczyć zwiedzających ale jakoś przykro mi się zrobiło, że nie ma zdjęć Zuzy. Pewnie to Jej wola. Trudno.
Dziękuję Ci za piękną wycieczkę!
Basiu nie do wiary, że przegapiłam Twoją opowieść sprzed lat. Za to podziękuję Ci teraz za te piękne zdjęcia i opisy. Miło było też zobaczyć zwiedzających ale jakoś przykro mi się zrobiło, że nie ma zdjęć Zuzy. Pewnie to Jej wola. Trudno.
Pozdrawiam, Janina
- Barabella
- Administrator
- Posty: 15384
- Rejestracja: 08 mar 2017, 13:36
- Lokalizacja: Łódź
Re: Ogród Botaniczny w Łodzi
Janeczko to nie decyzja Zuzi, lecz poprzedniego serwera, który pożarł nam wiele pięknych opowieści. Musiałyśmy wykasować linki do zdjęć, których nie było widać.
Kiedy byłaś w łódzkim Ogrodzie Botanicznym?
Kiedy byłaś w łódzkim Ogrodzie Botanicznym?
- urazka
- Zadomowiony
- Posty: 6403
- Rejestracja: 21 mar 2017, 17:49
Re: Ogród Botaniczny w Łodzi
Basiu miło mi się zrobiło na sercu, że brak zdjęć to jedynie wynik złośliwości oprogramowania.
W Waszym OB byłam albo w 2013 albo rok później. Już nie pamiętam dokładnie. Pamiętam tylko, że był taki sam upał jak dzisiaj.
W Waszym OB byłam albo w 2013 albo rok później. Już nie pamiętam dokładnie. Pamiętam tylko, że był taki sam upał jak dzisiaj.
Pozdrawiam, Janina
- Daria_Eliza
- Zadomowiony
- Posty: 1757
- Rejestracja: 21 wrz 2017, 12:55
- Lokalizacja: Małopolska, ale sercem w Lubelskim
Re: Ogród Botaniczny w Łodzi
Przygotowałam kolejną partię zdjęć i wracam, żeby kontynuować relację z łódzkiego ogrodu botanicznego.
Z mini skansenu przeszliśmy do kolekcji piwonii. Posadzono je na wielu klombach według odmian. Była też część wydzielona dla odmian wyhodowanych w Polsce.
Poniższe zdjęcie można otworzyć w większym rozmiarze, tekst będzie bardziej czytelny. (Na komputerze kliknąć w zdjęcie prawym przyciskiem myszy i wybrać "otwórz odnośnik w nowej karcie", a na smartfonie wystarczy stuknąć palcem w zdjęcie, potem powiększyć.)
Potem trafiliśmy do labiryntu grabowego, ale szybko z niego zawróciliśmy, bo był wyższy od nas. Nadal zostało mnóstwo terenu do obejrzenia, więc nie chciałam tracić czasu na meandrowanie i szukanie innego wyjścia.
Szliśmy i szliśmy, zerkając czasami na mapkę i obierając coraz to nowe kierunki. M. i bez mapy by wszystko obszedł. Ale ja wolę wiedzieć, gdzie jestem. To był ten moment, gdy trafiliśmy na kilka zagubionych par. Wędrowaliśmy coraz bliżej rubieży ogrodu botanicznego, a krajobraz z parkowego robił się coraz bardziej naturalistyczny, wręcz dziki. Zewsząd dochodziło ćwierkanie, żaby rechotały, owady brzęczały. Teren był tak ogromny, że mimo parkingu zajętego w całości przez samochody zwiedzających, tutaj praktycznie mało kto docierał.
W pobliżu jednego z wielu miejsc wypoczynkowych trafiliśmy na ciekawą siewkę klonu, która skiełkowała w szczelinie asfaltowej ścieżki. I żebyście nie musiały się domyślać, od razu napiszę, że niestety nie mieliśmy ze sobą żadnej łopatki.
Z mini skansenu przeszliśmy do kolekcji piwonii. Posadzono je na wielu klombach według odmian. Była też część wydzielona dla odmian wyhodowanych w Polsce.
Poniższe zdjęcie można otworzyć w większym rozmiarze, tekst będzie bardziej czytelny. (Na komputerze kliknąć w zdjęcie prawym przyciskiem myszy i wybrać "otwórz odnośnik w nowej karcie", a na smartfonie wystarczy stuknąć palcem w zdjęcie, potem powiększyć.)
Potem trafiliśmy do labiryntu grabowego, ale szybko z niego zawróciliśmy, bo był wyższy od nas. Nadal zostało mnóstwo terenu do obejrzenia, więc nie chciałam tracić czasu na meandrowanie i szukanie innego wyjścia.
Szliśmy i szliśmy, zerkając czasami na mapkę i obierając coraz to nowe kierunki. M. i bez mapy by wszystko obszedł. Ale ja wolę wiedzieć, gdzie jestem. To był ten moment, gdy trafiliśmy na kilka zagubionych par. Wędrowaliśmy coraz bliżej rubieży ogrodu botanicznego, a krajobraz z parkowego robił się coraz bardziej naturalistyczny, wręcz dziki. Zewsząd dochodziło ćwierkanie, żaby rechotały, owady brzęczały. Teren był tak ogromny, że mimo parkingu zajętego w całości przez samochody zwiedzających, tutaj praktycznie mało kto docierał.
W pobliżu jednego z wielu miejsc wypoczynkowych trafiliśmy na ciekawą siewkę klonu, która skiełkowała w szczelinie asfaltowej ścieżki. I żebyście nie musiały się domyślać, od razu napiszę, że niestety nie mieliśmy ze sobą żadnej łopatki.
- Daria_Eliza
- Zadomowiony
- Posty: 1757
- Rejestracja: 21 wrz 2017, 12:55
- Lokalizacja: Małopolska, ale sercem w Lubelskim
Re: Ogród Botaniczny w Łodzi
Ten ogród kryje w sobie wiele niespodzianek, których nie zaznaczono na mapie, a jej skala jest zbyt mała, żeby same z siebie rzucały się w oczy. Opłaciło się ciekawskie zaglądanie w niemal każdy zakątek, bo trafiliśmy m.in. do pierwszego w Polsce nowożytnego kamiennego kręgu. Z tablicy informacyjnej można poznać kontekst archeologiczny, czyli starożytne kromlechy z terenów obecnej Polski. A także parę informacji o tym, że zadaniem takich kręgów było gromadzenie oraz przekazywanie energii, oraz tworzenie aury sprzyjającej zdrowiu, m.in. poprzez ujemne spolaryzowanie powietrza. (Chyba coś podobnego robią koty z tymi ujemnymi ładunkami, jeśli dobrze kojarzę. )
Dalej trafiliśmy na wiklinowe instalacje, które powstały w 2019 i 2021 r. podczas 13. i 14. Międzynarodowego Pleneru Form z Wikliny i Land Artu. Autorem poniższej formy jest pan Masakatsu Yoshida, co wskazuje, że rzeczywiście było międzynarodowo.
Autorem tej jest pan Marcin Dedra, a tytuł: "Niby nic, a jednak strach". Ale atmosfera dnia była taka, że ciężko było się przestraszyć.
Kolejny wielki staw, na który trafiliśmy. Na terenie łódzkiego OB znajduje się naprawdę dużo najróżniejszych zbiorników wodnych.
Przemieszczając się z zachodu na północ, doszliśmy do Działu Roślin Leczniczych i Przemysłowych, gdzie nadal z bezpiecznej odległości można oglądać barszcz Sosnowskiego, ale mnie bardziej interesował arcydzięgiel. Bo do tej pory nigdzie go na żywo nie widziałam.
Oraz trująca ciemiężyca. Szkoda, że jeszcze trochę brakowało, żeby w pełni rozkwitła.
Sfotografowałam sobie chyba wszystkie tablice informacyjne w tym dziale , ale wrzucam tylko dwie przykładowe, żeby nie przynudzać.
Zrobiła się już 16:30. Zgłodnieliśmy porządnie i myśleliśmy o powrocie do samochodu. Przepiękną i bardzo długą aleją lipową udaliśmy się w stronę wyjścia, ale to jeszcze nie koniec...
C.d.n.
Dalej trafiliśmy na wiklinowe instalacje, które powstały w 2019 i 2021 r. podczas 13. i 14. Międzynarodowego Pleneru Form z Wikliny i Land Artu. Autorem poniższej formy jest pan Masakatsu Yoshida, co wskazuje, że rzeczywiście było międzynarodowo.
Autorem tej jest pan Marcin Dedra, a tytuł: "Niby nic, a jednak strach". Ale atmosfera dnia była taka, że ciężko było się przestraszyć.
Kolejny wielki staw, na który trafiliśmy. Na terenie łódzkiego OB znajduje się naprawdę dużo najróżniejszych zbiorników wodnych.
Przemieszczając się z zachodu na północ, doszliśmy do Działu Roślin Leczniczych i Przemysłowych, gdzie nadal z bezpiecznej odległości można oglądać barszcz Sosnowskiego, ale mnie bardziej interesował arcydzięgiel. Bo do tej pory nigdzie go na żywo nie widziałam.
Oraz trująca ciemiężyca. Szkoda, że jeszcze trochę brakowało, żeby w pełni rozkwitła.
Sfotografowałam sobie chyba wszystkie tablice informacyjne w tym dziale , ale wrzucam tylko dwie przykładowe, żeby nie przynudzać.
Zrobiła się już 16:30. Zgłodnieliśmy porządnie i myśleliśmy o powrocie do samochodu. Przepiękną i bardzo długą aleją lipową udaliśmy się w stronę wyjścia, ale to jeszcze nie koniec...
C.d.n.
- Daria_Eliza
- Zadomowiony
- Posty: 1757
- Rejestracja: 21 wrz 2017, 12:55
- Lokalizacja: Małopolska, ale sercem w Lubelskim
Re: Ogród Botaniczny w Łodzi
Gdy już myśleliśmy, że zmierzamy prosto aleją lipową do wyjścia, kątem oka zobaczyłam schodki i super ścieżkę, wyłożoną drewnianymi plastrami. Okazało się, że to zejście do Ogrodu Cienia. Bardzo nam się to miejsce spodobało. Pomysłowo wykorzystany cienisty zakątek ogrodu.
A tu już jesteśmy w pobliżu bramy wyjściowej i żegnamy się z ogrodem botanicznym w Łodzi.
Koniec.
A tu już jesteśmy w pobliżu bramy wyjściowej i żegnamy się z ogrodem botanicznym w Łodzi.
Koniec.
- nika28
- Gaduła
- Posty: 200
- Rejestracja: 11 lis 2022, 18:49
- Lokalizacja: Dolnośląskie
Re: Ogród Botaniczny w Łodzi
Jak dobrze, że tu zajrzałam.
Jeździmy z synem do Łodzi co najmniej raz do roku do naszej pani doktor. Byliśmy w zoo już ze trzy razy i jak to się stało, że nie wiedziałam, że gdzieś niedaleko jest taki ogród botaniczny Na pewno naprawie to niedopatrzenie. Piękne zdjęcia. Cudowna ta chata z ogrodem. Jest na co popatrzeć i odpocząć psychicznie. Dziękuję za relację.
Jeździmy z synem do Łodzi co najmniej raz do roku do naszej pani doktor. Byliśmy w zoo już ze trzy razy i jak to się stało, że nie wiedziałam, że gdzieś niedaleko jest taki ogród botaniczny Na pewno naprawie to niedopatrzenie. Piękne zdjęcia. Cudowna ta chata z ogrodem. Jest na co popatrzeć i odpocząć psychicznie. Dziękuję za relację.
- Barabella
- Administrator
- Posty: 15384
- Rejestracja: 08 mar 2017, 13:36
- Lokalizacja: Łódź
- nika28
- Gaduła
- Posty: 200
- Rejestracja: 11 lis 2022, 18:49
- Lokalizacja: Dolnośląskie
- urazka
- Zadomowiony
- Posty: 6403
- Rejestracja: 21 mar 2017, 17:49
Re: Ogród Botaniczny w Łodzi
Jak dobrze, że Monika odświeżyła wątek bo przegapiłam dalszy ciąg relacji z OB. A tu piękne zdjęcia i zajmujące opisy. Dario bardzo Ci dziękuję, że tak szczegółowo i ciekawie zrelacjonowałaś Wasz pobyt w tym pięknym miejscu. Zanurzyłam się w tej zieloności w upalny, słoneczny dzień.
Niesamowite łany piwonii!
Niesamowite łany piwonii!
Pozdrawiam, Janina