Urazka pisze: Ewo Constancjo jak oceniasz swoje kompostowniki? Przymierzam się do zakupu podobnych i jestem ciekawa jak się spisują czyli co z utrzymaniem wilgotności i z możliwością w miarę łatwego (na miarę 55 kilogramowej, niezbyt młodej kobiety) napowietrzania i mieszania. Wiem, że masz je stosunkowo niedawno i nie wiem czy już je opróżniałaś - ale jeśli tak to napisz proszę czy jest to czynność łatwa czy wymagająca dużo siły.
constancja pisze: ja swój kompostownik mam od wiosny dopiero i jeszcze go nie opróżniałam. Mam nadzieję, że po zimie będzie już co wybierać, bo u mnie odpadów szybko rozkładających się (trawa, liście) to tam prawie nie ma. Z tego co wyczytałam, to w tego typu kompostownikach przerzucanie kompostu jest niekonieczne i ja nie przerzucam. W końcu szczyci się mianem termokompostownika. Dżdżownice pojawiły się bardzo szybko i mozolnie robią swoją robotę. Po kontrolnym sprawdzeniu na samym spodzie jest już ładniutki kompost, choć nie wiem jak wielka jest to warstwa. Jeśli chodzi o wilgotność, to w bliskim sąsiedztwie mam beczki z deszczówką i w razie potrzeby wlewam wiaderko. Jutro tam zerknę i dorzucę obornika, zamierzamy też przekwaterować z eMem naszą małą hodowlę kalifornijek co, mam nadzieję, przyspieszy cały proces. Rodzime dżdżownice zasiedlają dolne partie w kompostowniku, a kalifornijki trzymają się warstwy wierzchniej. Myślę, że przezimują
Barabella pisze:Ewo jeśli masz taki termokompostownik, to spróbuj wspomóc go 'bokashi'. To otręby z efektownymi mikroelementami. Będzie jeszcze szybciej się przerabiał, a dżdżownicom nie zaszkodzi.
imwsz pisze:Laseczki kompostownik termo mam od 3 lat i kompost synex przesiewa mi i wiosną i późnym latem. Mało nie kosztował ale zauważyłam, że przez ten czas ceny zbytnio się nie zmieniły. Jest średniej wielkości (taki chciałam to dostałam a później żałowałam, że nie chciałam większego).
Chyba nikt nie pogardzi darmowym, naturalnym dopalaczem dla roślinek
W nim to królują moje księżniczki, kupione za niemałe pieniądze, przepiękne, pracowite dźdźownice kalifornijskie
Nasze rodzime też są, ale te to u mnie na wagę złota.
a teraz proszę się nie śmiać
Dlatego też po każdym przesianiu bawię się w podstarzałego kopciucha z okularami na nosie i te które zauważę wyjmuję i trafiają na powrót do świeżego zieleńca (w tym roku tak przerobiłam 15 worów 50-80l)
Może to się wydać dziwne, ale ja każdą dżdżowniczkę musiałabym kupić a tak odnawia się populacja w kompostowniku
Z chęcia bym ich dokupiła od sprawdzonego, poleconego sprzedawcy bo niektórzy liczą sobie za nie jak za przysłowiowe zboże za niewiele malutkich sztuk.
Niestety w stacjonarnych sklepach zoologicznych u nas ich nie ma
Także księżniczki kompostowe polecam na 100000%
Janeczko ja nigdy nie przerzucam kompostu z termo bo np. jak zapełniłam go wiosną to już we wrześniu mogę z niego korzystać
constancja pisze:To ja jeszcze wrócę do dżdżownic kalifornijskich. Niewielką hodowlę kalifornijek mamy od kilku lat, a to w związku z wędkarskim hobby eMa, które ostatnio zdradził na rzecz biegania. I właśnie stąd pomysł likwidacji hodowli i zaszczepienie dżdżownicami kompostownika.
Urazka pisze:Ilonko [...] jeszcze jedno pytanie do Ciebie - w materiałach reklamowych jest zawarta informacja, że w tych kompostownikach kompost powstaje już po kilku miesiącach a nie latach. Czy to jest prawda? Gdyby tak było rzeczywiście to warto zapłacić wyższą cenę za wyższą wydajność. Jak szybko powstaje kompost u Ciebie?
imwsz pisze:Janeczko już Ci odpowiadam - 2 razy do roku wybierane jest z kompostownika, wiosną i jesienią.
Na koniec września, początek października synex opróżnił kompostownik, przesiał i część mam zużyte a część we workach czeka do rozsypania przy różach.
Jedynie to co zupełnie na wierzchu nie zawsze jest przerobione.
Kompostowniki termo faktycznie szybciej przerabiają kompost.
Nie ukrywam, że siedzą w nich dżdżowniczki kalifornikskie i dodatkowo, jak mi się przypomniało podrzuciłam preparat u nich zakupiony, ale w zmniejszonej dawce, co by na dłużej starczyło
Jedyny mankament tych kompostowników, w mojej ocenie, to zbyt małe drzwiczki na dole. Szkoda, że nie mają wiekszych drzwi. Synex po prostu zdejmuje kompostownik, odstawia i wówczas przesiewa. Tak mu łatwiej i poręczniej.
Pomimo pewnych "ale" w żadnym ułamku nie żałuję, że go mam
Może jedynie, że nie zażyczyłam sobie większego
Ale podczas zamawiania nie wiedziałam, że jest taki fajny
constancja pisze:Janeczko, ja jeszcze nie wybierałam swojego kompostu. Jak wiesz, swoje kompostowniki mam dopiero od wiosny tego roku. Teoretycznie kompost powinien już być ale u mnie jest problem z jego zapełnieniem. Nie mam trawnika, nie mam w najbliższej okolicy drzew liściastych, a i odpadów ogrodowych niewiele, bo to maleńki i młody ogródek. A samych odpadów kuchennych to raczej średnie ilości. Na dodatek, ja nie przerzucam kompostu.
Podobno w termokompostownikach nie jest to konieczne i tego póki co się trzymam. Traktuję to jako eksperyment i test kompostownika. Zobaczymy wiosną co z tego wyszło. No... może już tej jesieni będę zmuszona dobrać się do dolnych pokładów, bo nie mam już ziemi i funduszy na kolejną przyczepę, a róże muszę czymś zakopcować. Sprawdzałam otwierając dolną klapkę i niby coś już tam jest ale ile i jaki ten kompost to jeszcze nie wiem. Obiecuję, że dam znać.
Urazka pisze:jestem już posiadaczką kompostownika na 1600 litrów. Jest już przygotowane miejsce do jego posadowienia. Kompostownik jest zmontowany tylko czeka na wymianę uszkodzonej ściany. Ściana dotarła w piątek ale były inne pilniejsze rzeczy do zrobienia. Wkład do kompostownika już czeka - 3 worki liści zebranych wiosną z rabat i niezła pryzma darni z rabaty pozyskiwanej z łąki udającej trawnik. Dziękuję Constancji i Ilonie za jesienną cierpliwość dla moich pytań dotyczących parametrów i właściwości posiadanych przez nie kompostowników.
constancja pisze:Termokompostowniki są do d....y! Przereklamowane! Niewygodne! I "G" warte!
Z rocznego kompostowania mam 15 litrów kompostu.
Ja chcę taki zwykły z desek, do którego będę mogła wejść jak człowiek z widłami i przerzucić tę kupę od czasu do czasu jak stwórca przykazał. 8-[
Jutro może zmienię zdanie ale dziś jestem wściekła. Nie daję rady dobrać się do kompostu. Nie mam o co oprzeć wideł..... łapki słabe, a o ten plastik jak się zaprę to rozwalę. Chyba sobie za dużo naładowałam. Kompost (ten co mi się udało wydostać dołem) jest super! Pięknie pachnie lasem i ma cudowną strukturę.
Dziewczyny ( te, które pod moim wpływem zakupiły termokompostowniki) musicie często przerzucać i napowietrzać albo ładować komory do połowy. Dżdżownic rodzimych mam w kompoście całą masę i uwijają się jak w ulu.
imwsz pisze:Janeczko aleś sobie walnęła rządek
Jedno mnie zastanawia. Czy to już jest docelowe miejsce czy będziesz stawiała je na to coś przygotowane przed nimi? Mam nadzieję, że bez tego płaskiego czegoś?
Mój jest malutki w porównaniu z Waszymi, tylko 400 l.i stoi bezpośrednio na ziemi, ale nadal podtrzymuję to co napisałam. Jedynie, dla mnie, są zbyt małe drzwiczki, więc nasz jest poprostu "zdejmowany" i już. Nie chce mi się na kolanach wybierać
Z mojego jesiennego zapełnienia synex mi przesiał prawie 4 wory
My np. nie wrzucamy naszej "trawy" gdyż to nie trawa tylko perz i ciągle gdzieś są jakieś nasionka
Dodatkowo jak następuje zapełnienie ja w nim nic nie robię, no może niekiedy "podlewam" jak stwierdzę, że są suchoty.
W trakcie sezonu kompostownik opróżniany jest na wiosnę (jesienne zapełnienie) i tak wrzesień (wiosenne zapełnienie po sam sufit). Ten kompost zostawiam, część, do ewntualnego kopczykowania. Jeśli potrzebuję coś w miedzyczasie to niestety w pozycji modlitewnej uszczuplam przez drzwiczki
Teraz będzie miał 3 lub 4 roczek (kolega A. się odezwał) i mi z nim dobrze. Dodatkowo obok stoi starowinka drewniana gdzie wpada zielone i czeka na swoje miejsce w termo
constancja pisze:Pokornie przybywam odszczekać swoje ostatnie pomstowanie na moje kompostowniki. Gupia baba jestem i tyle. Od miesięcy bezskutecznie próbowałam dobrać się do zawartości. Nawet przerzucenie kompostu było dla mnie niewykonalne. Aż któregoś dnia, odkryłam Amerykę.
Przecież można je rozpiąć! Po zdjęciu przedniej ścianki wszystko stało się proste. :) Przesiałam 4 kompostowniki. Do dalszej przeróbki wróciło niecałe 1/2 komory. Mam całą furę rewelacyjnego kompostu. Przerobiły się nawet trociny ze skoszoną trawą. Kłębowiska dżdżownic (naszych, rodzimych) wróciły do pracy. Cud, miód i maliny..... teraz mam z czym mieszać ten swój piach.
Z czystym sumieniem mogę teraz powiedzieć, że termokompostowniki to dobra inwestycja. Dobrze trzymają wilgoć. Przerobiło się wszystko co wrzucałam, nawet skórki z cytrusów, psia sierść i kartony.
Urazka pisze:Twój wpis jest balsamem na moje wątpliwości. Nie wiem czy pamiętasz, że kupiłam podobne kompostowniki ja Ty i Twój późniejszy wpis bardzo mnie zmartwił bo chciałam mieć takie kompostowniki, gdzie nie muszę przerzucać kompostu bo nie mam do tego siły a kompost się i tak zrobi. Dzięki za informację. Ja zamierzam wykorzystać mój kompost na wiosnę bo teraz doszło dużo nowych wrzutek głównie spady jabłkowe, liście buraków, liście truskawek, krzaczki fasolki, liście pomidorów, pokrzywa z gnojówki no i trochę krwawnika i młodych chwastów. Mam nadzieję, że do wiosny kompost się wyklaruje i będę z niego tak zadowolona jak Ty.